sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 6


Zaczęliśmy przygotowywać się do imprezy. Szybko zorganizowaliśmy ludzi i muzykę ,a przekąskami się nie martwiliśmy bo w tym domu jest pełno jedzenia. Razem z dziewczynami poszłyśmy się przebrać i uczesać. Zrobiłam sobie delikatne fale i zostawiłam włosy rozpuszczone. Tak samo postąpiła Jess. Moja siostra wyprostowała je i też zostawiła rozpuszczone. Zeszłyśmy na dół do chłopaków ,a oni gdy nas zobaczyli zaniemówili. Kątem oka zauważyłam ,że Max ciągle ślini się na widok młodej. Rozbawiło mnie to
Ja ubrana byłam tak:


Zoe 




Jess

 
-Ślicznie wyglądacie- Pierwszy odzyskał glos Jay i popatrzył mi w oczy
-Dzięki-
słodko się uśmiechnęłam
-Boże ale ja mam śliczną przyjaciółkę ee... przyjaciółki- powiedział zmieszany Nathan a my zaczęliśmy się śmiać
-Dziewczyny wiecie jak bardzo my was wielbimy, uwielbiamy wręcz ubóstwiamy- zaczął słodzić Tom
-Mów czego dusza pragnie i nie przeciągaj- mówiła rozbawiona Zo
-Ale czy my musimy czegoś chcieć? Ja was informuję jak bardzo was lubimy- powiedział oburzony
-Dobra dobra ,a kiedy przyjdą wasze dziewczyny- zniecierpliwiła się Jess
-Za chwilkę powinny być- zaczął mówić Siva gdy w tym momencie zadzwonił dzwonek- o to pewnie one-powiedział i poszedł otworzyć. Zaraz wrócił z Nare. Tak tą Nare. Może wyjaśnię skąd znamy Nareshe a więc poznałyśmy się na pokazie a potem wspólne zakupy kawa itp od czasu do czasu ze sobą rozmawiamy
-NAREE- zaczęła krzyczeć Zoe i rzuciła się razem zemną na wyściskanie mulatki.
-Haha... też się za wami stęskniłam dziewczyny ale co wy tutaj robicie? nie powinniście byś w Nowym?
-Nie właśnie przyszłaś na naszą domówkę! Przeprowadziłyśmy się tutaj dwa dni tem- mówiłam z uśmiechem
-O mój ja się z wami boję po ostatnim imprezować- zaśmiała się
-Nie było tak źle-mówiła spokojnie Zoe
-Haloo my nie w temacie lekko. Wyjaśnijcie mi parę rzeczy: pierwszą: skąd się znacie drugą: byłaś z nimi na imprezie?- zaczął dopytywać Nathan a kto by inny
- Z Narnią poznałyśmy się na pokazie i tak byłyśmy z nią na imprezie dokładniej na naszej domówce- mówiłam z uśmiechem
-Aaaa ok... NARNIA? czemu?- zaczął pytać Siva
-Hahaha bo weszła do szafy i zaczęła krzyczeć Gdzie jest Narnia ja chcę do Narni- śmiała się Zoe zaraz potem wszyscy się śmiali. Lecz znowu przerwał dzwonek.(Zapomniałam Nare wyglądała tak:


Kelsy tak:

 Usłyszałyśmy glośny charakterystyczny śmiech gdzie poznałabym nawet na końcu świata echh Kelsy jak ja dawno jej nie widziałam.
-Kelsy poznaj...- zaczął mówić Tom gdy ona podeszła do mnie i dźgnęła mnie w nos i w policzek
-To ty?- spytała i mnie tym rozbawiła bo zaczęła przybliżać głowę do mojej i oddalać
-Nie ty- powiedziałam z uśmiechem
-TomTom umów mnie do psychologa i okulisty-zaczęłam się śmiać
-Echh Kels żeby nas nie pamiętać- powiedziałam a chłopacy mieli na twarzach poker pace
-Nie to nie możliwe wy jesteście w Nowym Jorku
-TO MAGIA!- krzyknęła Zoe
-No weź zrób miśka- mówiłam i przytuliłam blondynkę
-Nie chcę się pytać skąd ją znasz ale ok. Ale czy wy znacie wszystkich?- zapytał się Jay
-Nie i nie mamy takiego zamiaru a teraz IMPREZA!- krzyczał Zoe i nagle do domu weszło około 100 ludzi ok.
-WITAM WAS NA NAJLEPSZEJ DOMÓWCE ROKU!!- krzyczała Zoe no cóż głos to ona ma bo przekrzyczała muzykę- IMPREZĘ CZAS ZACZĄĆ-i w tym momęcie zaczął lać się alkohol a ludzi ciągle dochodziło ciągle tańczyłam i piłam na zmianę. Przetańczyłam z wszystkimi chłopakami po kilka razy ale najwięcej z Jayem. Gdzieś CHYBA widziałam całująca się Jess z Maxem ale nie wiem ciągle tańczyłam i piłam. Jedna z lepszych imprez jakie kiedykolwiek robiłyśmy.

*ZOEY*
Impreza trwała w najlepsze gdy zauważyłam Jess z Maxem no jeju będzie haczyk na nich. Tańczyłam i piłam na zmianę ,a czasem jednocześnie no bo co to po części moja impreza urodzinowa. Tak są one o dzisiaj bo jest już 1.04 wspięłam się na schody i zobaczyłam tłum tańczących w holu więc krzyknęłam
-Złapcie mnie!- i rzuciłam się na ludzi a oni mnie unosili na rękach to jest świetne uczuci. Gdy postawili mnie na ziemi posypały się serpentyny ,a ja każdemu dałam farbę świecącą w ciemności i zaczęliśmy wojnę. Ostatnie co pamiętam to jak przyklejali mi flaminga do brzucha. Rano gdy się obudziłam nie mogłam się okręcić. Promienie słoneczne muskały moją twarz. Delikatnie otworzyłam moje paczydła i doznałam szoku nie było mnie u mnie w pokoju bo byłam na dachu? Tak byłam na dachu ale skąd ja się tutaj wzięłam? Czemu nie spadłam? I najważniejsze czemu na brzuchu mam flaminga a na głowie pióropusz? Ok. Nie spadłam bo jestem przywiązana liną do komina. Na jedno pytanie znam już odpowiedź spoko zostało jeszcze jakieś pół miliona. Później będę się nad tym zastanawiać. Obejrzałam dokładniej moje ciało i zobaczyłam na sobie farbę, ser w sprayu, żelki, i pióra na rękach ,a i zapomniałabym nie mam butów i kapelusza. Złośliwość rzeczą naturalną nie ma co mogę się z nimi pożegnać papa buciki papa kapelusikiu. Boże jakie ze mnie dziecko. Szybko wyciągnęłam z kieszeni spodni telefon. Dzięki Tobie z góry że tam był. Szybko wybrałam numer do Sykes’a
~~Rozmowa~~
-Kto śmie przerywać moje umieranie?
-No co tam? Umierasz? Bez przesady- mówiłam roześmiana
-Zoey ty głupi człowieku płci żeńskiej gdzie ty jesteś co?
-Znajdź mnie- powiedziałam i się rozłączyłam. Zaczęłam podziwiać panoramę miasta. Gdy usłyszałam że mnie szukają. Postanowiłam zadzwonić znowu do niego
~Rozmowa~  
-Gdzie ty jesteś- zapytał na wstępie
-Weź wszystkich i wyjedź na dwór.
( Ludu mamy wyjść na dwór usłyszłam w słuchawce )
- Ok. jesteśmy
- No to teraz zobacz na komin i uśmiech
-Skąd…. Albo lepiej nic nie mówię
-Przynieś drabinę!- krzyknęłam i się rozłączyłam. Czekałam z 20 min na niego aż postawi ją. Szybko zjechałam po dachu i zaszłam po drabinie. Od razu zaczęły się pytania typu ”Co tam robiłaś? Czemu masz pióropusz? Czemu masz farbę? ” itp. Dopiero teraz zauważyłam że się trochę opaliłam spoko mi pasuje
-Wejdziemy bo się chlodno robi?- marudziła Jess. Racja zaczęło robić się pochmurnie i zanosić się na deszcz więc  ewakuowaliśmy się do domu by sprzątać po imprezie
--------------------------------------------------------------------
Hej to znowu ja! Tak więc rozdział dodany i mam nadzieję że wam się podoba. Przepraszam że taki krótki wiem. Następny będzie dluższy. Do następnego 
KOMENTUJCIE!!!

niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział 5

Gdy wracaliśmy ludzie dziwnie się na mnie patrzyli. To pewnie przez ten napis na czole Ehh... kilka osób zrobiło mi zdjęcie a ja tylko pokazałam kciuk w górę i robiłam dziwną minę. Wreszcie dotarliśmy do domu chłopaków weszliśmy do środka a tam co? No właśnie nic posprzątane ,a gromadka siedzi i spokojnie ogląda kreskówkę. Ech te dzieci... Gdy weszliśmy do salonu oni spojrzeli się na mnie i zaczęli się śmiać -Zoey... czy ty.... widziałaś... się dzisiaj.... w lustrze- mówił Tom w przerwach pomiędzy napadami śmiechu -Nie no oczywiście ,że widziałam ale tego nie da się zmyć- prychnęłam - to przez Nathana -Czemu moja wina? - No a czyja? Moja? - Ty nie chciałaś mi wybaczyć - Chciałam Reszta patrzyła na nas z poker face’m - Dobra ludzie ogar idziemy na kręgle? - spytał się Tom. Wszyscy się zgodzili na ten pomysł. Ale przed tym poszłam z dziewczynami zmyć ,, Arcydzieło" mojego przyjaciela. Oni z nas się tylko śmiali. Jess i An wzięły mnie do łazienki i CUD *.* zmyło się. Zeszłyśmy na dół a tam chłopacy stali w pieprzu od poduszek. - Ej co tu się dzieje!- krzyknęłam na cały dom. Oni stanęli jak by byli z kamienia i patrzyli się na mnie- Bez nas się nie bije- powiedziałam wesoła. wzięłam poduszkę i przywaliłam An hehe... I tak rozpoczęła się wojna. W pewnym momencie tak mocno uderzyłam Toma ,że on rzucił się na mnie a ja schowałam się za Nathanem. - Jesteś tarcza teraz broń - Zoy jeśli myślisz że się za nim schowasz i on cię nie wyda to jesteś w błędzie- prychnął -Tu cię zdziwe Tommy- powiedziałam - Nie mam innego wyboru- powiedział a ja się wyszczerzyłam ,a on stanął jak wryty -Dobra ludzie sprzątamy ten bałagan a mówiąc sprzątamy mam na myśli chłopaków- powiedziałam aby ich uspokoić -Ale dlaczego- powiedzieli z pretensjami -Bo my pójdziemy zrobić cos do jedzenia?- mówiłam -A to Ok nie ma problemu- Wyszczerzył swoje ząbki Jay. Poszłyśmy do kuchni zrobić im kurczaka ,a dla An sałatki. Gdy wykładałyśmy jedzenie z piekarnika chłopcy weszli do kuchni. -Mmm... a co to za pyszności- powiedział Jay podchodząc do sałatki - Ej to jest moje zostaw i jedz to mięso które jest obleśne- mówiła z pretensiajmi moja siostra - Ty jesteś wegetarianinką - Tak co w tym dziwnego?- gdy to powiedziała Jay przytulił ją i cieszył się jak dziecko -Nareszcie ktoś mnie rozumie z wegetarianizmem- mówił uradowany. Wszyscy poszliśmy zjejśc. Posprzątaliśmy ,a ja zapomniałam już o telewizorze. *An* Siedzieliśmy tak przed telewizorem gdy Tom powiedział -Ej dziewczyny wy jeszcze nie miałyście domówki! -No właśnie impreza...- mówił Jay -Alkohol- powiedziałam uśmiechając się -Tak to też bo ty tylko o tym myślisz- mówiła zirytowana Zoe- Kilka telefonów wpis na twitterze i impreza jeszcze dziś będzie gotowa.- Wszyscy zaczęliśmy przygotowywać imprezę... -------------------------------------------- Cześć! Kolejny rozdział dodany i mam nadzieję ,że wam się podoba. Co do Maxa i Jess mam już pewien plan. Do następnego