piątek, 10 stycznia 2014

Rozdział 12

Po czterech godzinach spędzonych w wesołym miasteczku wróciliśmy do domu. Oczywiście podczas pobytu tam coś musiało się sać, a dokładniej Tom i Jay zaklinowali się w samochodzikach i nie mogli wyjść. dlatego ochrona musiała im pomagać, Siva oblepił się watą cukrową, Nathan zatszasnął się w toi toiu, Max zbił lustra w pomieszczeniu z lustrami- teraz bez luster. Ja oczywiście zaliczyłam kilka zjawiskowych gleb ale ciii... Po godzinie 20 wróciliśmy do domu i wszyscy położyliśmy się zmęczeni na kanapie. Ok prawie wszyscy Tom odpadł przy drzwiach ale go dociągneliśmy. Przynajmniej wytarł podłoge. Wstałam i poszłam zrobić kolacj do kuchni. Czuję się jak jakaś kucharka. Całe szczęście że nie jestem gruba z wąsem, pieprzykiem kolo nosa, jedną brwią i siatką na włosach. Tak właśnie wyglądała pani kucharka w poprzedniej szkole. Brr... zatrzęsłam się na widok jej w mojej głowie. Ale otrząsanie się na nic nie zadało więc wykonywałam jakieś dziwne tańce. Tak se tańczyłam że aż upadłam. Na tyłek, Ojj.. boli i to okropnie.Szybko zrobiłam wielki stos kanapek i zawołałam dzieciaczki.
-Kolacja!- gdy to powiedziałam usłyszałam że zrywają się i biegną do kuchni. Hmm ciekawe kto wyga maraton. Po chwili bylo już to wiadome. Tom.
-Do jedzenia to najszybciej Parker ,ale sam do salonu nie doszedł- O nie czyżby Nathan czytał mi w myślach? Po skończonym posiłku ktorego część znajduje się na suficie poszliśmy się spakować. A czemu jedzenie jest na suficie? Ponieważ gdyż dlatego że chłopcy chcieli zobaczyć jak trzyma się masło. I wiecie co trzyma bardzo dobrze. Po 2 godzinach pakowania byłam gotowa. Poszłam zobaczyć jak tam Jess się pakuje. czy wspominałam już że Jess się tu ostatnim razem wprowadziła? Nie? To teraz mówię. Pani Sykes postanowiła zwiedzić świat. No tak dzieci nie ma w domu to może. Ale podobno to było jej marzenie więc ok. delikatnie zapukałam do drzwi małej Sykes
-Hej Gorge jak tam?- dziewczyna na to przezwisko się zarumieniła
-dobrze dobrze już jestem spakowana. Tylko mam dylepat wziąć białe czy czarne bikini. Bo mam fioletowe, czerwone, różowe, niebieskie, w kwiatki
-Weź oba- miałam coś jeszcze powiedzieć ale ugryzłam się w język
-W sumie... Ok- zawołała wesoło i włożyła oba stroje do walizki po czym ją zamknęła- A ty już spakowana?
-No oczywiście że tak- wypielam dumnie pierś
-Haha bosz ale ja jestem szczęliwa- pisnęła i rzuciła się obok mnie na łóżko po czym przykryła twarz poduszką i zaczęła krzyczeć
-No nareszcie jesteście razem bo jak nie o nym was skuła w kajidanki i do grzenijka. Nie wypuściłabym dopuki byście nie wyznali sobie miłości- powiedziałam poważnie patrząc na nia
-haha dobry żart- zasmiała się ale widząc mój wyraz twarzy dodała- Bo żartowałaś?
-Nie nie żartowałam
-Ok boję sie ciebie
-No opowiadaj lepiej jak nyło- powiedziałam podekscytowana
-No było... było- zacieła się i wymachiwała rekoma- cudownie, fantastycznie, magicznie, wyjątkowo. Ale wiesz co się stało w pewnym momencie?- zapytała ze śmiechem
-No co takiego? Ja nie wiem bo mnie tam nie było- No i opowiedział mi ta historię z telefonem od mamym

*Ann*

Po spakowaniu swoich ciuchów do walizki ( co zajęło mi ok 2h) poszłam do łazienki się umyć i ubrać w moją pidżamę. Gdy to zrobiłam usiadłam na łóżku i włączyłam laptopa. Oczywiście TT, Facebook, Youtube na pierwszym miejcu. Gdy właśnie przeglądałam plotki ktoś zaczął dobijać się do mnie na Skype. Zobaczyłam kto dzwoni i okazało się że był to Jay. Ach te jedo loczki i te oczy... Cudowne. Tak mówię to szczerze i bez bicia że on cały jest cudowny i boski. Ciekawe jak wygląda jego tors. Ach... Ok odgoniłam swoje myśli od półnagiego chłopaka i odebrałam. Na ekranie momentalnie pojawił się Loczuś,Hmm i wiecie co ciekawe on nie miał koszulki. O nie nie pomyliłam się ma świetną klatę. Mogłabym się tak gamić 24h/7 dni w tygodniu
-Hejka Ann!- zawołał
-Witaj Jay już się stęskniłeś?- zaśmiałam się
-No pewnie że tak, jakby inaczej. Przecież nie dzwoniłbym zapytać się jaką koszulke lepiej wziąć- prychnął- a tak na marginesie to tą- pokazał czerwoną- czy tą- pokazał czarną
-W obu będziesz wyglądał seksi- co ja powiedziałam. Ale szybko poruszyłam brwiami żeby się nie skapnął
-Mmm.. to biorę obie.- zaśmiał się i rzucił je za siebie. Zaczeliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym aż ktoś nam przerwał. A dokładniej nathan
-Jay nie widziałeś mojej ...- zaciął się i spojrzał na mnie- O Ann muszę się ciebie coś spytać tylko czy nie ma tam Zoe
-Nie nie ma właśnie gada z Jess, a co?
-No bo w czym bardziej podobam się Zo w białej koszulce czy w szarej?-kolejny do kolekcji
-Jej bardziej podobasz się bez ale weź obie- powiedziałam
-Ok dzięki, cybernetyczne buziaki- pomachał mi i wyszedł
-No papa Nathan- I już go nie było. Była już 23.30 więc pożegnaliśmy się bo jutro o 13 mamy lot więc trzeba się wyspać

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hejoo! Co tam u was? Bo u mnie ok tymbardziej jak wczoraj i przedwczoraj nie byłam w szkole. Mam nadzieję że rozdział wam się podoba, bo mi nie za bardzo.Ale jest w nasępnym będą już na wakacjach! Ach teraz tak siedzę i wspminam wakacje. Ten ciepły klimat, słońce, nie spanie po nocach, namioty, ogniska, brak szkoły ech... się rozmażyłam. Ale jeszcze tylko 114 dni i wakacje. Tak liczyłam. No Ok nie sama tylko telefon. Papa i do następnego ! <3

czwartek, 9 stycznia 2014

Rozdział 11

Następnego dnia obudziłam się z okropnym bólem głowy, a przecież nic nie piłam. Chyba... nie nic nie piłam. Poszłam do łazieniki się ogarnąć. Po dwudziestu minutach wyszłam ubrana w to. Zeszłam na dół i nikogo nie było więc szybko wzięłam tabletkę. Zobaczyłam na zegarek który wskazywał 11.29 i postaniowiłam zrobić dziewczynom śniadanie bo jak wstaną będą głodne. Znając życie chłopacy też wpadną na genialny pomysł zjedzenia śniadania w naszym toważystwie więc trzeba zrobić go więcej. Zabrałam się za smażenie naleśników i jajecznicy. Po pół godziny wszystko było gotowe. Właśnie ustawiałam ostatnią porcję naleśników gdy do kuchni weszli chłopacy.
-Hej co tam?- zapytałam wesoło
-O hej dobrze hmm... śniadanko- odpowiedział Nathan
-Chłopacy idźcie obudzić dziewczyny- powiedziałam w stronę Jaya i Maxa. Oni szybko pobiegli na górę a my zaczeliśmy rozmawiać i planować co będziemy dzisiaj robić. Dowiedziałam się że chłopacy mają wolne więc postanowiliśmy jechać do wesołego miasteczka. Po chwili doszła do nas reszta i zaczęliśmy wspólne śniadanie. Ale to było by nienormalne jakby w toważystwie The wanted zjeść normalne śbiadanie.
-Zoe czemu ty tak mało jesz?- w pewnym momencie zapytał się mnie Nathan
-Ja nie jem mało właśnie dużo- powiedziałam i spojrzałam na moją drugą dokładkę jajecznicy.
-Nie nie nie jesz za mało- powiedział- Max trzymaj jej ręce
-Co wy...- nie mogłam dokończyć bo Max przytrzymał moje nadgarstki a brunet zaczął ładować mi do buzi jajecznice
-Młody ona ma jeszcze ochote na kanapkę- powiedział Jay i zaczął wkładać mi ją do buzi, a ja już nie nadążałam za gryzieniem
-O popij to mleczkiem- dołączył się do nich Tom i zaczął mi lać mleko do buzi. A dziewczyny co? Zamiast mi pomóc to one śmieją się i to nagrywają
-Widzę że Zoe tak patrzy na te naleśniki to ja nakarmie ją- jeszcze tu Sivy brakowało. W pwenym momencie wyglądałam jak chomik a oni zaczeli się ze mnie śmiać. Łysolek puścił moje dłonie i zaczął się śmiać więc przyłożyłam je do ust żeby nie opluś stołu i też zaczełam się śmiać. Po chwili byłam cała czerwona i brakowało mi powietza więc zmusiłam się do połknięcia tego ... śniadania 4 w 1.

Chłopacy postanowili się zmobilizować i posprzątać po śniadaniu a ja wziełam telefon i poszłam zadzwonić. Oczywiście nie byłabym sobą gdyby nic mi się nie stało. Otórz gdy wychodziłam z jadalni to biodrem zachaczyłam o kant stołu. Zatoczyłam się i potknęłam o mojego kotka który właśnie się lizaqł. Więc zaliczyłam pięną glebę
-O mój boże trzęsienie ziemi. Zaraz wszyscy zginiemy!!- darł się Tom bo przez przypadek przewróciłam kszesło. Wszedł  wbiegł do jadalnii zatrzyma się na demną.
-Ludzie bez paniki to tylko Zoe się przewróciła!- krzyknął a ja wybuchłam głośnym śmiechem. Podniosłam się i otzrepałam . Z kuchni dobiegł mnie śmiech innych
-Tak TomTom bo ja jestem przez to śniadanie taka gruba że w drzwiach się nie mieszczę- powiedziałam i eyciągnęłam ręce do przodu i wypięłam tyłek. Zrobiłam przy tym dziwną minę i poszłam bokiem do drzwi. Tam się nie mogłam przecisnąć. Po chwili Tom i ja wpadliśmy w śmiech. Po pięciu minutach ogarneliśmy się a ja poszłam do łazienki zadzwonić do Scootera

~~ Rozmowa ~~
-Hej Scoot
-O Zoe jak ja się ciesze że cię wi... słyszę- zaśmiałam się
-No tak dzwonię bo chciałaby zapyać się czy chłopcy mają dużo pracy
-Nie nie mają a co?
-Bo chcieliśmy jechać na wakacje ale nie wiedzieliśmy czy się zgodzisz, a tak wogóle to pojedziesz z nami?
-Na wakacje to super przyda się im odpoczynek! Ale JA na wakacje? Nwm
-No proszeee...
-Za stary jestem- zaśmiał sie
-Tak bo 28 lat to taka starość że zaraz umrzesz
-Haha nie nie wiem... Dobra pojadę a nano może jechać?- zapytał niepewnie
-Jasne im więcej tym lepiej . Zresztą jest przed trzydziestką więc jeszcze może pić
-Tak bo chłopacy o jaednym
-Noo jak to oni
-A gdzie się wybieramy?
-Najprawdopodobniej w jakieś ciepłe kraje
-acha to ok prześlij mi później co i jak a ja zadzwonię do Nano
-Ok Papa

Rozłączyłam sie i zadzwoniłam zarezerwować lot, hotel i inne tego typu sprawy. Po półtorej godzinie wszystko było gotowe. Wyszłam z łazienki i poszłam do salonu gier gdzie siedzieli wszycy. Nawet Naree i Kels. Już chciałam się przywitać kiedyzaczeli chłopcy
-Ale cię wessało- zaczął Tom
-TOM OGAR!- udeżyła go blondynka. Nie bylo by to na tyle dziwne gdyby nie patelnią hmm.. ciekawe. Stanełam w połowie schodów by po chwi ruszyć na dół. Może dokładniej to sturlać się bo TAK SPADŁAM ZE SCHODÓW. Szybko wstałam i podniosłam ręce w geście obrony
-Spoko żyję i mam się dobrze- powiedziałam i się wszyscy zaśmialiśmy. Podeszłam do nich i usiadłam obok Nathana na kanapie
- Mam dla was niespodziankę
-Jaką?!- zapytali razem
-Załatwiłam wam wolne w studiu na dwa tygodnie- powiedział i oparłam. Oni popatrzyli się na nas z niedowieżeniem
-Co?...ale...scooter... nagrywanie- zaczeli się jąkać
-Spoko lecimy na wkacje, i uprzedzając pytania Scoot i Nano też jadą- powiedziałam a oni zaczęli skakać po kanapie i krzyczć więc dołączylam do nich. Tak skakałam po niej że spadłam. TO już TRZECI raz.
-Łamaga- powiedzieli zgodnie
- Dobra ludzie jedziemy do tego wesołego miasecza a potem pakować się- powiedziałam i zaczęłam tańczyć jakieś tance. I UWAGA nie poślizgnełam się .Ruszyliśmy więc do samochodu. Gdy miałam wychodzić z domu potknęłam się o próg i upadłam. Znowu się zaśmiałam i podniosłam. W parku rozrywki byliśmy po godzinie. Oczywiście musieliśmy jechać na dwa samochody. W pierwczym jechali Tom, Siva, Nathan,Kes i Naree a w drógim Max, Jess, An i Jay. I tak dojechaliśmy
-Dobrze to co najpierw...

-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-

Hej kochani i jest rozdział 11. Mam nadzieję że wam się spodoba. Zapraszam do komentowania. Kolejny rozdział pojawi się w przeciągu kilku dni

niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział 10

* Jessica *

Max złapał mnie za ręce, a mi serce zaczęło bić tak szubko że prawie wyskoczyło.
-Chciałbym ci powiedzieć że ...- wziął głęboki wdech i nagle zadzwonił telefon. Szybko wyciągnął go z kieszeni i odrzucił połączenie nawet nie patrząc kto dzwoni. Delikatnie się uśmiechnęłam.- a więc jak już zaczęłem ale mi przerwano, chciałem ci powiedzieć że... -ponownie telefon zaczął dzwonić. Teraz odebrał
-Co, kur*a? Przecież mówiłem że jestem zajęty!!- zaczął wrzeszczeć-ee... przepraszam mamo... tak wiem że nie powinienem... przepraszam... tak... do usłyszenia- gdy zakończył ja zaczęłam się śmiać a on stał tam z poker face'm
-Dzwoniła moja mama- powiedział- krzyczała na mnie że przeklinam ale to z nerwów- zaczął się śmiać. Po chwili jednak się opanowaliśmy
- Jak jeszcze ktoś zadzwoni tego wieczoru to rzuce telefonem o drzewo
-To co chciałeś mi powiedzieć- zapytałam
-Ok- wziął głęboki wdech- od kiedy po raz pierwszy cię zobaczyłem moje serce stanęło a po chwili biło jak oszalałe tak jest do dzisiaj. Moje serce bije dla ciebie. I mógłbym móić cały dzień i noc jak bardzo jesteś cudowna, piękna i inne ale nie starczyło by mi słów- cały czas trzymał mnie za ręce- powiem prosto z mostu. Kocham cię! Mogę oddać za ciebie życie i zrobić wszystko abyś była szczęśliwa ale ty odpowiedz mi na pytanie- Max uklęknął przede mną i wyciągnął zza siebie żółte pudełeczko. Otworzył je a moim oczom ukazał się breloczek i naszyjnik które razem tworzyły koniczynkę. Na breloczku pisało Kocham Jess a na naszyjniku Kocham Maxa do moich oczu napłyneły łzy szczęścia- Czy zostaniesz moją dziewczyną?
-... Tak Max kocham cię- powiedziałam ,a on wstał i pocałował mnie. Moje największe marzenie właśnie się spełniło. Na początku całował mnie delikatnie ale z każdą chwilą coraz zachłanniej. W pewnym momencie zabrakło nam już powietrza i odkleiliśmy się od siebie.
-Nawet nie wiesz jak jestem szczęśliwy!- powiedział i przytulił mnie do siebie
-Ja nadal w to nie wieżę- odpowiedziałam
- To uwież kochanie- usiedliśmy przy stoliku i zaczeliśmy jejść przy czym ciągle się śmialiśmy i rozmawialiśmy. To mój najpiękniejszy dzień w życiu.

* Zoe *
Mam nadzieję że Max działął zgodnie z planem. Strasznie się denerwował przed tym spotkaniem. Teraz ja i Nathan gramy w Dance dance revolution 3, Jay i An jedzą obiad w postacie lodów i cukierków, Siva i Naree kibicują nam a Tom i Kelsy siedzą obok mulatów i się całują. Narazie idziemy z brunetem  łeb w łeb.
-Poddaj się!- krzyknęłam
-Nie pozwole ci wygrać- spojrzał na mnie a ja się uśmiechnęłam. On ma takie piękne oczy.

Po kilku godzinach przyszli do nas zakochani. Weszli do jadalni razem trzymając się za ręce.
-O moje zakochańce wróciły, jak ja się cieszę że jesteście razem- powiedział o Matko... Nathan wszyscy mieli zaskoczoną tważ. Najbardziej jednak zdziwieni byli Jess i Max.
A-A tobie co się stało? Gorączke masz- zapytała dziewczyna
-Nie poprotu ciesze się że jesteś z Max a nie z jakimś narkomanem- powiedział i przytulił ich

______________________________________________________________________________
I jet 10 rozdział nareszcie Jessica i Max są razem. Mam nadzieję że rozdział się podobał. Komentujcie!