Po czterech godzinach spędzonych w wesołym miasteczku wróciliśmy do domu. Oczywiście podczas pobytu tam coś musiało się sać, a dokładniej Tom i Jay zaklinowali się w samochodzikach i nie mogli wyjść. dlatego ochrona musiała im pomagać, Siva oblepił się watą cukrową, Nathan zatszasnął się w toi toiu, Max zbił lustra w pomieszczeniu z lustrami- teraz bez luster. Ja oczywiście zaliczyłam kilka zjawiskowych gleb ale ciii... Po godzinie 20 wróciliśmy do domu i wszyscy położyliśmy się zmęczeni na kanapie. Ok prawie wszyscy Tom odpadł przy drzwiach ale go dociągneliśmy. Przynajmniej wytarł podłoge. Wstałam i poszłam zrobić kolacj do kuchni. Czuję się jak jakaś kucharka. Całe szczęście że nie jestem gruba z wąsem, pieprzykiem kolo nosa, jedną brwią i siatką na włosach. Tak właśnie wyglądała pani kucharka w poprzedniej szkole. Brr... zatrzęsłam się na widok jej w mojej głowie. Ale otrząsanie się na nic nie zadało więc wykonywałam jakieś dziwne tańce. Tak se tańczyłam że aż upadłam. Na tyłek, Ojj.. boli i to okropnie.Szybko zrobiłam wielki stos kanapek i zawołałam dzieciaczki.
-Kolacja!- gdy to powiedziałam usłyszałam że zrywają się i biegną do kuchni. Hmm ciekawe kto wyga maraton. Po chwili bylo już to wiadome. Tom.
-Do jedzenia to najszybciej Parker ,ale sam do salonu nie doszedł- O nie czyżby Nathan czytał mi w myślach? Po skończonym posiłku ktorego część znajduje się na suficie poszliśmy się spakować. A czemu jedzenie jest na suficie? Ponieważ gdyż dlatego że chłopcy chcieli zobaczyć jak trzyma się masło. I wiecie co trzyma bardzo dobrze. Po 2 godzinach pakowania byłam gotowa. Poszłam zobaczyć jak tam Jess się pakuje. czy wspominałam już że Jess się tu ostatnim razem wprowadziła? Nie? To teraz mówię. Pani Sykes postanowiła zwiedzić świat. No tak dzieci nie ma w domu to może. Ale podobno to było jej marzenie więc ok. delikatnie zapukałam do drzwi małej Sykes
-Hej Gorge jak tam?- dziewczyna na to przezwisko się zarumieniła
-dobrze dobrze już jestem spakowana. Tylko mam dylepat wziąć białe czy czarne bikini. Bo mam fioletowe, czerwone, różowe, niebieskie, w kwiatki
-Weź oba- miałam coś jeszcze powiedzieć ale ugryzłam się w język
-W sumie... Ok- zawołała wesoło i włożyła oba stroje do walizki po czym ją zamknęła- A ty już spakowana?
-No oczywiście że tak- wypielam dumnie pierś
-Haha bosz ale ja jestem szczęliwa- pisnęła i rzuciła się obok mnie na łóżko po czym przykryła twarz poduszką i zaczęła krzyczeć
-No nareszcie jesteście razem bo jak nie o nym was skuła w kajidanki i do grzenijka. Nie wypuściłabym dopuki byście nie wyznali sobie miłości- powiedziałam poważnie patrząc na nia
-haha dobry żart- zasmiała się ale widząc mój wyraz twarzy dodała- Bo żartowałaś?
-Nie nie żartowałam
-Ok boję sie ciebie
-No opowiadaj lepiej jak nyło- powiedziałam podekscytowana
-No było... było- zacieła się i wymachiwała rekoma- cudownie, fantastycznie, magicznie, wyjątkowo. Ale wiesz co się stało w pewnym momencie?- zapytała ze śmiechem
-No co takiego? Ja nie wiem bo mnie tam nie było- No i opowiedział mi ta historię z telefonem od mamym
*Ann*
Po spakowaniu swoich ciuchów do walizki ( co zajęło mi ok 2h) poszłam do łazienki się umyć i ubrać w moją pidżamę. Gdy to zrobiłam usiadłam na łóżku i włączyłam laptopa. Oczywiście TT, Facebook, Youtube na pierwszym miejcu. Gdy właśnie przeglądałam plotki ktoś zaczął dobijać się do mnie na Skype. Zobaczyłam kto dzwoni i okazało się że był to Jay. Ach te jedo loczki i te oczy... Cudowne. Tak mówię to szczerze i bez bicia że on cały jest cudowny i boski. Ciekawe jak wygląda jego tors. Ach... Ok odgoniłam swoje myśli od półnagiego chłopaka i odebrałam. Na ekranie momentalnie pojawił się Loczuś,Hmm i wiecie co ciekawe on nie miał koszulki. O nie nie pomyliłam się ma świetną klatę. Mogłabym się tak gamić 24h/7 dni w tygodniu
-Hejka Ann!- zawołał
-Witaj Jay już się stęskniłeś?- zaśmiałam się
-No pewnie że tak, jakby inaczej. Przecież nie dzwoniłbym zapytać się jaką koszulke lepiej wziąć- prychnął- a tak na marginesie to tą- pokazał czerwoną- czy tą- pokazał czarną
-W obu będziesz wyglądał seksi- co ja powiedziałam. Ale szybko poruszyłam brwiami żeby się nie skapnął
-Mmm.. to biorę obie.- zaśmiał się i rzucił je za siebie. Zaczeliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym aż ktoś nam przerwał. A dokładniej nathan
-Jay nie widziałeś mojej ...- zaciął się i spojrzał na mnie- O Ann muszę się ciebie coś spytać tylko czy nie ma tam Zoe
-Nie nie ma właśnie gada z Jess, a co?
-No bo w czym bardziej podobam się Zo w białej koszulce czy w szarej?-kolejny do kolekcji
-Jej bardziej podobasz się bez ale weź obie- powiedziałam
-Ok dzięki, cybernetyczne buziaki- pomachał mi i wyszedł
-No papa Nathan- I już go nie było. Była już 23.30 więc pożegnaliśmy się bo jutro o 13 mamy lot więc trzeba się wyspać
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejoo! Co tam u was? Bo u mnie ok tymbardziej jak wczoraj i przedwczoraj nie byłam w szkole. Mam nadzieję że rozdział wam się podoba, bo mi nie za bardzo.Ale jest w nasępnym będą już na wakacjach! Ach teraz tak siedzę i wspminam wakacje. Ten ciepły klimat, słońce, nie spanie po nocach, namioty, ogniska, brak szkoły ech... się rozmażyłam. Ale jeszcze tylko 114 dni i wakacje. Tak liczyłam. No Ok nie sama tylko telefon. Papa i do następnego ! <3
Biedne wesołe miasteczko! Po odwiedzinach tej bandy idiotów było raczej na pewno zdemolowane, hahhahah xd Dobrze, że wrócili w jednym kawałku ^^ Ej! Ja to nawet rozumiem Toma, no bo kto nie dobiegł by pierwszy na miejsce, kiedy ktoś krzyczy kolacja? No właśnie! Nikt! :P Utożsamiam się z największy debilem, świat schodzi na psy... ;_; O matko, same miłości, awhhhh, już nie mogę się doczekać tego, co się będzie działo na wakacjach. ^^ Rozdział fantastyczny. :* Mam nadzieję, że następny będzie szybciej. :) Też chcę wakacji!!! :D Do następnego.♥
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do nagrody Liebster Award! Gratuluję! :* Więcej info ----> http://thewantedstoryyy.blogspot.com/2014/03/rozdzia102.html