sobota, 26 października 2013

Rozdział 4


Do domu wróciłyśmy za piętnaście czwarta bo chłopacy nie chcieli nas wypuścić z domu. Niech nie liczą ,że wstanę prędzej niż o 13. Dowiedziałam się o chłopakach różnych ciekawych informacji. INFORMACJE O TH WANTED(bardo przydatne podczas imprezy): Tom- Idiota z dziwnymi pomysłami. Odpływa po 12 kieliszkach. Jay- imprezowicz. Odpływa po 21 kieliszkach Siva- spokojny, Odpływa po 9 kieliszkach (oj słaba główka, słaba) Max- spokojny ale trochę dziwny. Odpływa po 10 kieliszkach. Zauważyłam też ,że często spogląda na Jess. Mam już zadanie na najbliższy czas ZESFATAM ICH, ale sama nie dam rady Nathan mi nie pomoże bo ,,moja siostrzyczka jest za młoda na chłopaków,, Rozumiem martwi się o nią ale ona ma 17 lat! W takim razie pomoże mi An. Już mam obmyślony plan. Jeju jak ja dzisiaj dużo myślę ,aż mi się spać zachciało. Szybko poszłam się przebrać w piżamę. Muszę jeszcze jedną rzecz zrobić taką fajną. OK gotowe Położyłam się do łóżka i zasnęłam. Mój spokojny sen przerwał jakiś idiota który wylał na mnie wodę. To na pewno nie była An bo ona wie, że mnie to nie rusza. Jess. Postanowiłam spać dalej i ten pierwszy raz jej daruję więc spałam dalej. Spałam sobie dalej i ktoś na mnie skoczył tego już za wiele. Ona jest dla mnie jak siostra, ale tego nie przebaczam nawet An.
-Zoe dalej wstawaj. Nudzi mi się bo Tom postanowił być normalnym. Zróbmy akcję- rozpoznałam głos mojego przyjaciela
-Idioto czy nikt cię nie raczył poinformować o tym, że mnie się nie budzi i zejdź ze mnie -warknęłam, no rozumiem ale bez przesady
-No nie fochaj się na mnie tylko na resztę bo postanowili iść na maisto bez nas a mi samemu smutno i mogłabyś już wstać jest już 12
-Zemszczę się za tą pobudkę. Lepiej nie śpij bo przeżyjesz szok- mówiłam zdenerwowana ale postanowiłam się nie mścić niech zna moją łaskę. Ale ja lubię go denerwować więc...
-Proszę Zoe ten jeden raz daruj, bądź łaskawa ja chcę żyć- powiedział klęcząc i błagając
-A czy mam na czole napisane ,,Dobra wróżka która wszystko przebacza,, no raczej nie- ciekawe co teraz wymyśli. O nie bierze jakiś pisak co on chce zrobić? Już chyba wiem co więc szybko wyskoczyłam z łóżka i zaczęłam przed nim uciekać. Nathan zaczął mnie gonić krzycząc przy tym ,, Nie uciekaj chce ci zrobić tatuaż,, Ja mu dam tatuaż ,ale gdzie się schować o już wiem mam genialny pomysł idę do kuchni i wejdę do szafki to jest genialny pomysł. Jak pomyślałam tak zrobiłam. Czuje się taka dumna. Co ja mam w tej szafce ok ciastka, cukierki, wafle, nutella, woda, żelki i jakaś puszka z mielonką. Spoko przeżyję- bynajmniej mam taką nadzieję.
-Zo gdzie jesteś wyjdź proszee. Przede mną się nie ukryjesz- usłyszałam że jest w kuchni to co postanowiłam zrobić sobie śniadanko czyli wafle z nutellą posypane żelkami i cukierkami czyli pyszność. Tylko jest jeden problem nie mam noża jestem geniuszem więc ręka. Albo zobaczę czy nie poszedł już otworzyłam szafkę i nikogo nie było szybko wzięłam nóż i z powrotem do szafki. Bezpiecznie ale niewygodnie cóż czego ja się spodziewałam -kanapy? dobra bez komentarza szybko zrobiłam sobie śniadanie i zjadłam je w okrzykach rozpaczy mojego kochanego przyjaciela. Postanowiłam się nad nim nie znęcać i wyjść z mojej kryjówki. Nat zawsze był słaby w chowanego. Wyszłam i pokierowałam się o salonu
-Szukasz czegoś? Może ci pomogę?- powiedziałam stojąc tuż za nim a on się chyba mnie wystraszył
-Boże nie strasz już mnie tak, jestem jeszcze za młody na zawał-powiedział łapiąc się za miejsce gdzie jest serce
-Nie Boże a Zoey więc czego szukasz?- on się na mnie popatrzył i uniósł jedną brew. Nie o nie nie. Nie zdążyłam zaprotestować a on się na mnie rzucił jak lew na mięso albo An na Skitelsy ( to wygląda tak samo) przygwoździł mnie do podłogi i wyciągnął pisak. Błagam nie!!
-Nie prosze nie rób tego prosze
-Nie bo mi nie wybaczysz- i zaczął mi pisać na czole pisać
-No i teraz mi wybaczysz co nie? Już masz napis więc nie widzę problemu- powiedział gdy skończył swoje arcydzieło. On się śmiał a ja miałam ochotę go zabić. Idę to zmyć ( oby dało się to zmyć )
-Wybaczam ci grzech którego nikomu nigdy nie wybaczyłam więc czuj się zaszczycony a teraz dawaj robimy sobie sweet focie i ide się przybrać- jak powiedziałam tak uczyniliśmy. Poszłam do pokoju . Przebrałam się w ten strój i zrobiłam sobie wysokiego kucyka. Szybko pokierowałam się do łazienki żeby zmyć te hieroglify Natana. Mimo to miałam świetny humor. Myśląc ,że zmazałam wszystko zakręciłam wodę i spojrzałam w lustro. Tak dobrze myślicie był to pisak niezmazywany Grrr... Zrobiłam grzywkę i zeszłam na dół. Nathan siedział i oglądał telewizję postanowiłam ,że pogramy w baseball jestem w tym dosyć dobra więc będzie fajnie. Graliśmy tak i się śmialiśmy. Mam właśnie odbijać. Muszę odbić bo założyłam się z Nathem. Właśnie wykonałam swoje najlepsze odbicie w życiu gdy usłyszeliśmy huk.
-Boże co znowu rozwaliłaś
-Czemu "znowu" może to jest twoja wina ja nic nie zrobiłam to ty ostatni- powiedziałam i rzuciłam w niego kijem. On zrobił oburzoną minę i rzucił do mnie z powrotem
-Nie bo ty- wytarłam rękawem kij i rzuciłam do niego
-Tam nie ma moich odcisków palcy tylko twoje. Sorry bejbee ale ja wygrałam- i zatańczyłam taniec radości
-A może idziemy zobaczyć co się stało?- spytał arcy genialny Nath
-Zakład o tydzień usługiwania ,że rozwaliłam telewizor?- zawahał się ale przyjął zakład
-Ja obstawiam ,że było to okno- poszliśmy do salonu a tam co: WYGRAŁAM
-I co ja zawsze mam RACJĘ i WYGRAŁAM a ty przegrałeś. Na kolana sługusie pokłony  WHO'S THE BITCH NOW WHAT!?WHO!!- zaczęłam skakać ze szczęścia skakać i tańczyć- Wygrałam- Uśmiechnęłam się słodko a on się zaśmiał
-Dobrze zwycięzco powiedz mi teraz jak się będziemy tłumaczyć twojej siostrze i mojej
-A więc tak plan A bierzemy kasę zmieniamy imię na Pablo i Franczeska i uciekamy do Meksyku znam tam kilka osób więc mamy gdzie noclegować tam założymy farmę kóz. Ja to jestem geniuszem tylko ty za bardzo rzucasz się w oczy więc zacinamy cię na łyso- mówiłam a on miał dziwny wyraz twarzy jak skończyłam mówić zaczął się śmiać
-Pablo Serio? A może przyznamy się do winy
-Nie bo An będzie zła przedstawię Ci plan G ...
-Dlaczego G a co z B do F?
-Przyjmując że na plan A się nie zgodziłeś to przyjmuję że reszta będzie miała 3 razy nie- powiedziałam z wyrzutem ale jak nie teraz to później hahaha
-A więc jak mówiłam plan G polega na schowaniu dowodu zbrodni w moim pokoju i wmawianiu osobnikom płci żeńskiej jak i męskiej iż telewizor ten nigdy nie znajdował się w tym oto miejscu zbrodni
-Mówisz jak rasowy policjant prowadzący śledztwo
-No wiem a teraz bierzemy telewizor i zanosimy go do mojego pokoju- wzięliśmy go i zanieśliśmy do pokoju tam zlikwidowałam moją grzywkę bo mnie denerwowała. Genialny Nathan wpadł na genialny plan wymienienia telewizora z MOJEGO pokoju do salonu. Nie no spoko zrobiliśmy tak i postanowiłam ,że pójdziemy do kina. Oczywiście że ja nie szłam tylko byłam niesiona na plecach. Po skończonym filmie poszliśmy do sklepu i tam kupiliśmy jakieś pyszności. Wracając ze sklepu zadzwoniła An informując ,że są u chłopaków więc tam się pokierowaliśmy
 ---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie po długiej nieobecności. Sorry. Mam nadzieję że wam się podoba. Do następnego :D
Komentujcie

niedziela, 6 października 2013

Rozdział 3


-Wy jesteście dziwne – powiedziała Jess
-Ja nie ona – An wskazała mnie
- I tu się zgodzę z moją siostrą. Mam takie jedno małe ,duże pytanie. Jak witamy sąsiadów?
- Nie wiem wymyśl coś jakieś ciasto lub inne
- Mam genialny pomysł
-Dawaj. Tylko nie taki jak ostatnio- i zaczęła się śmiać ja stałam tam z poker  facem
-Spoko to się nie powtórzy
-A co jeśli można wiedzieć
-Obok nas mieszkało starsze małżeństwo a ona jak otworzyli to rzucała serpentynami i śpiewała i tańczyła-mówiła przez śmiech- a potem Oni patrzyli się na nią dziwnie
-Efektowne przywitanie to podstawa ty byś poszła tam z jakimś nudnym ciastem
-Oni przynajmniej uważali mnie za normalną nie to co ciebie siostrzyczko
-Dobra koniec tematu ja wiem kto mieszka naprzeciwko was i mam pewien plan co do tych Ktosi- Złowieszczo się zaśmiał. Popatrzyła się na An wzrokiem „ Ona jest zła! ”
-Ok to mi się podoba mów co to za plan- powiedziałam. Z każdym wypowiedzianym przez nią słowem szerzej się uśmiechałam. Plan idealny musimy tylko wziąć 5 butelek wiski ,a z tym problemu nie będzie. Postanowiłyśmy plan wcielić w życie jutro po południu. Pogadałyśmy jeszcze trochę i poszłyśmy spać. Ja długo jeszcze siedziałam i myślałam ,aż w końcu usnęłam . Jak miło się wyspać i na dodatek nikt cię nie budzi ach… Ok trzeba się ogarnąć w końcu jest eee 12.30 Nie ma co. Wstałam i ubrałam się w  TO      . Zeszłam na śniadanie a tam co widzę? No właśnie nic nikt nie zrobił mi śniadanka! Ok trzeba samemu co tu zrobić co? Mam naleśniki z nutellą i bitą śmietaną zawsze spoko. Gdy robiłam tak naleśniki prawie zeszłam na zawał bo co się okazało. An i Jesica spały dłużej ode mnie no nie mogę. I na dodatek bezczelnie wzięły mi MOJE naleśniczki! Ok spokój. Po śniadanku postanowiłyśmy pograć na konsoli. Akcję „ Powitanie w wielkim stylu „ zaplanowałyśmy na 15 więc jest jeszcze trochę czasu no mam nadzieję ,że wszystko pójdzie dobrze bo z torcikiem to achh…


*Jess*
Wpadłam na genialny pomysł normalnie geniusz ze mnie. Jak mój brat je zobaczy to odpłynie. Wiem ,że zawsze podobała mu się Zoe więc zatka go haha. Dobra zbieram się i idę do tych gamoni. Podeszłam pod drzwi i zadzwoniłam. Chwilę poczekałam ,aż otworzył mi Max moje zerce szybciej zabiło ,ponieważ jego najbardziej lubię z zespołu
-Cześć Jess co ty tutaj robisz?
-No przyjechałam do was w odwiedziny ,a co nie mogę czy znowu mieliście bitwę najedzenie
-Nie no wchodź a co do bitwy: właśnie posprzątaliśmy- zaśmiał się. Kocham jak się śmieje
-Jest gdzieś ten wyrzutek społeczny czytaj mój brat
-Wszyscy siedzimy w salonie chodź
-Czekaj muszę mieć wejście smoka powiedziałam cicho
-Haha ok co masz w planie ?
-MAX co tak długo otwierasz głupie drzwi !!- po głosie rozpoznałam Jaya
-Listonosz! – odpowiedział mu Łysol
-Zobaczysz !- wyciągnęłam  w tym czasie zabawkowy pistolet i wbiegłam do pokoju krzycząc
-NA ZIEMIĘ ZAMEKAMY TEN INTERES ZAKUŚ ICH Max dziękujemy za pomoc będziesz oczyszczony z zarzutów –powiedziałam jak rasowy policjant. A chłopcy w tym czasie leżeli spanikowani na podłodze. Zaczęliśmy się z Maxem śmiać jak głupi gdy oni z przerażeniem patrzyli na nas. Nagle Nathan wstał i zaczął się denerwować
-Boże drogi ty jesteś nie normalna. Jak ja mogłem z tobą żyć tyle czasu. Co ty tutaj robisz? Co na to mama?- Zaczął zasypywać mnie pytaniami
-Żyłeś ze mną bardzo dobrze. Robię tutaj: jakkolwiek to nie zabrzmi  stoję. Mama na to pewnie powiedziała by ok. A jeśli chodzi o to że jestem w Londynie to: jeśli brat nie przyjeżdża to siostra musi.
-Ok ok chcesz popcorn – spytał się
-Tak jasne – usiedliśmy na kanapie ,a ja w tym czasie zadzwoniłam do dziewczyn
-No braciszku i Jay znaleźliście już sobie dziewczyny?- spytałam. Oni westchnęli i  powiedzieli
-Nie a co ci do tego
-Nic nic co wy myślicie ,że dwie dziewczyny z 5 butelkami wiski i wielkim tortem ze słodyczy zapukają wam do drzwi
-Tak fajnie by było co nie Nathan
-Noo- i w tym momencie zabrzmiał dzwonek spojrzałam na nich mieli jakieś iskierki w oczach
-Pójdziemy otworzyć- powiedział mój brat i poszli z je otworzyć z Loczkiem. Głupkowato się uśmiechnęłam. Zaczęliśmy podsłuchiwać rozmowę
-Hej ja jestem Zoe a ty An i jesteśmy waszymi nowymi sąsiadkami a tu macie alkohol i słodkości – mówiła Zoe.
-He.. Hej wejdźcie zapraszamy do nas
-Dzięki
Chłopacy weszli z dziewczynami do salonu
-Dziewczyny to są Max, Tom ,Siva i Jess moja siostra a ja jestem Nathan a to Jay
-Hejj- powiedzieli równo a ja się na nie patrzyłam się na nie i zaczęłyśmy się śmiać. Oni popatrzyli się na nas jak na idiotki
-Ale naprawdę Nath tak się zmieniłyśmy od tego czasu że nas nie poznajesz?-Zapytała Zoe i złapała mojego brata za ramię on był mega zdziwiony
-Nie dziwię mu się trochę się zmieniłyśmy ty zdjęłaś aparat ja pozbyłam się loków –mówiąc to An złapała go za drugie ramię
-No ale żeby mnie nie poznał. Tą którą przezywał: Mumia, Kapturek, Smoczyca? Wstyd-mówiła ta młodsza wtedy Nathana coś olśniło
-Zoe!!- Zaczął krzyczeć i ją przytulać a potem An i znowu Zo- Boże jak ja się cieszę i na dodatek znowu jesteśmy sąsiadami i i powinienem się na was obrazić ale nie mogę. Pamiętacie Jess?
-Nathan ogarnij się przecież ona z nami na razie mieszka- mówiła spokojnie An
-Jak to?- zapytał zszokowany
-Normalnie wczoraj do mnie przyjechały pojechałam z nimi i teraz tu jestem cała akcja perfekcyjnie zaplanowana- mówiłam z dumą. W tym czasie jak rozmawialiśmy reszta patrzyła na nas i zajadali się popcornem ,aż wreszcie Jay powiedział
-To lepsze niż telenowela
-A bo wy nic nie ogarniacie- mówił Nath- To są An i Zoe moje przyjaciółki z dzieciństwa
-Czekaj rozumiemy chyba-Tom powiedział to ostatnie ciszej-Ale mam jedno pytanie dlaczego Mumia, Smoczyca?- wszyscy usiedli na kanapie i się zaczęło
-Mumia dlatego ,że jak spałam kiedyś z An u Nathana to oni owinęli mnie w papier toaletowy i włożyli w szafę podczas mojego twardego snu a jak rano się obudziłam to mówili ,że klątwa faraona ich teraz dopadnie- powiedziałam powstrzymując śmiech
-Powinnaś mi dziękować bo twoja sistra chciała ci mózg nosem wyciągnąć!- powiedział z oburzeniem Nathan ona z nienawiścią popatrzyła na nią ze złością szybko przytuliła się do niego
-Mój bohater mnie uratował ,a ty- tu pokazała na An- pożałujesz jutro rano- Starsza się przeraziła a my wszyscy się śmialiśmy. Postanowiliśmy zagrać w butelkę
*Zoe*
Postanowiliśmy zagrać w butelkę
-Pierwsza kręci któraś z dziewczyn. Która starsza
-Ja ale mam dla was ostrzeżenie Nie przyjmujcie zadań od Zoe bo będzie źle-powiedziała i spojrzała na mnie. No co ja poradzę że mam dziwne pomysły. Hahaha
-Dlaczego- spytali i spojrzeli na mnie z przerażeniem
-Mam bardzo dziwne pomysły
- Dobra gramy nie ma obijania się gramy ,pijemy i jemy – moja siostra zakręciła i wypadło na Jaya
-Pytanie czy wyzwanie
-Chyba że ruchanie-dopowiedziałam  ,a oni popatrzyli się na mnie i wybuchliśmy śmiechem
-Wybieram to trzecie – spojrzeliśmy po sobie i znowu się śmialiśmy po 5 minutach opanowaliśmy się. No oni ja jeszcze się śmiałam . Wdech wydech i jest ok
-Dobra ale tak na serio to wyzwanie
-Ok a więc masz wziąć w rękę lody podejść do najbliższej osoby na ulicy i posmaruj nimi tego kogoś twarz-powiedziała
-A mówi że ja jestem dziwna- Jay wziął te lody i zrobił to trzeba było widzieć minę tej kobiety haha Bawiliśmy się tak do 3 a więc spoko. Postanowiłyśmy iść do domu i spotkać się dzisiaj po południu. Coś czuję że moja Jess się zakochała …
-------------------------

Rozdział 3 już jest mam nadzieję ,że wam się podoba 

sobota, 5 października 2013

Rozdział 2

-Ok to pukamy – I zapukałyśmy. Otworzyła nam Jess skąd to wiem tej buźki się nie zapomina. Uśmiechnęłyśmy się z siostrą ,a ona chwile się na nas popatrzyła po czym rzuciła na nas piszcząc przy tym.
-Boże jak ja dawno was nie widziałam ojeju- mówiła to i nas dusiła
-Ok ok wiem że się cieszysz my też ,ale brakuje nam tlenu
-Oj sorry ale to z radości ... zaraz zaraz ja powinnam się na was fochać  za to ,że dopiero teraz mnie odwiedziłyście
-My wracamy właśnie z lotniska bo mamy się przeprowadzić do Londynu...-zaczęła An wchodząc do domu
-Nawet nie byłyśmy się przebrać bo nie mogłyśmy się doczekać aż cię zobaczymy. A tak poza tym gdzie masz rodziców?- dokończyłam za siostrę
-Naprawdę dopiero przyjechałyście i od razu do mnie- mówiła ze łzami w oczach- to takie miłe przepraszam .. i znowu się na nas rzuciła. Ona nas kiedyś zgniecie.- A rodzice zaraz powinni przyjść.- powiedziała odrywając się od nas. Usiadłyśmy na kanapie i zaczęłyśmy rozmowę.
-No Jess jak szybko potrafisz się spakować na 2 dni?- spytałam się przyjaciółki
-Pół godziny a co?- spytała podejrzliwie
-No to masz 40 min na spakowanie i jedziesz do nas na weekend- powiedziała An
-CO? Super ,ale rodzice mi nie pozwolą- powiedziała ze smutkiem
-Rodzicami zajmiemy się my- powiedziałyśmy równo
-OK to idę się pakować-powiedziała
Jess poszła się pakować gdy nagle ktoś wszedł  do domu. Po głosach poznaliśmy ,że to państwo Sykes więc wstałyśmy z kanapy. Gdy rodzice Jess weszli do salonu popatrzyli się na nas
-Dzień dobry- powiedziałyśmy równo z siostrą
-Dziewczynki –powiedziała pani Sykes i przytuliła nas- Jak was dawno tu nie było. Kiedy przyjechałyście? Na jak długo? Jak Nathan się dowie to zwariuje ze szczęścia!- mówiła tuląc nas
-No trochę nas nie było, a przyjechałyśmy z pół godziny temu. I przeprowadziłyśmy się do Londynu. I proszę nie mówić Nathanowi że przyjechałyśmy – mówiła An
-Zrobimy mu niespodziankę –dokończyłam
-Och jak się cieszę. Pewnie nic nie jadłyście idę zrobić wam coś dobrego
-Pomożemy – znowu równo to się robi dziwne
-Nie odpocznijcie porozmawiajcie z Jess. A właśnie gdzie ona jest?-spytała
-Na górze ,a pomożemy i tak – powiedziałam z uśmiechem
-No dobrze
Zaczęliśmy robić naleśniki i rozmawiać wymieniłam z siostrą spojrzenie ,że trzeba zacząć przekonywać o wyjeździe
-Pani mamo Sykes mamy sprawę- zwróciłam się do drobnej kobiety tak jak kiedyś
-Dawno nikt tak mnie nie nazywał. A jaką?
-Czy Jess może jechać do nas na dwa dni. Dawno się nie widziałyśmy się i chcemy nadrobić stracone lata- mówiła An
-A z lotniska przyjechałyśmy tutaj. Więc czy mogła by?- Spytałam
-Ech specjalnie prosto z lotniska. Niech wam będzie tylko ma być w niedzielę przed 21 dobrze?
-Oczywiście
I właśnie w tej chwili do kuchni weszła młoda Sykes. Cały czas się śmiała ale z czego ,gdy przytuliła się do mamy dziękując jej zrozumiałam. Mała Menda podsłuchiwała. Gdy już wracałyśmy postanowiłyśmy zrobić  „małe zakupy” co w naszym wypadku skończyło się na kupieniu prawie całego wyposarzenia sklepu. Właśnie wjeżdżałyśmy na podjazd Jess się spytała
-Wy tu mieszkacie?- pokazała ma do, ma przeciwko.
-Nie tutaj ,a co?
-Nic nic
-Wchodzimy- powiedziała An
Weszłyśmy dom był super. Wielki salon, kuchnia jadania korytarz, łazienka i trzy miejsca najfajniejsze z całego parteru: pokój z grami, pomieszczenie które całe było w alkoholach (szykują się grube imprezy ) i sale taneczną. W piwnica była urządzona w czerwono-czarno-białym stylu lata 80’. Była tam maszyna do pop cornu, waty cukrowej pod ścianą wielkie pojemniki z cukierkami szafa grająca i a po drugiej stronie plazma na całą ścianę. Mam swoje ulubione pomieszczenie ^^. Na drugim piętrze były sypialnie. Do każdej była garderoba i łazienka. Pokoi było 8 ,ale na końcu korytarza zobaczyłam ukryte drzwi. Jess i An poszły do kuchni zrobić coś do jedzenia ,a ja poszłam do tajemniczego pokoju. Gdy już tam się znałam tam schody weszłam nimi na górę gdy tam weszłam oniemiałam . Było tam małe studio nagraniowe i kilkanaście instrumentów w tym pianino. Drugie ulubione miejsce. Zeszłam do kuchnie dobrze zakrywając drzwi . Musiałam zrobić wejście smoka już wiem. Ubrałam niebieską peleryną i okulary do pływania . Tak wbiegłam do kuchni.
-Bójcie się łotry iż bohater przybywa. Ja jestem SuperZo i … o jacie papu !- szubko zabrałam kawałek pizzy An z ręki i zaczęłam jeść
-Ej to moje weź sobie
-No nie denerwuj się bo będziesz miała zmarszczki zrobią
-Zmarszczki… Sama jesteś zmarszczka
- wypraszam sobie
-Wy jesteście dziwne – powiedziała Jess
-Ja nie ona – An wskazała mnie
- I tu się zgodzę z moją siostrą. Mam takie jedno małe ,duże pytanie. Jak witamy sąsiadów?
- Nie wiem wymyśl coś jakieś ciasto lub inne

- Mam genialny pomysł …
************************
Drugi rozdział opublikowany mam nadzieję ,że wam się podoba

piątek, 4 października 2013

Rozdział 1


To już dzisiaj, przeprowadzam się do Londynu. Bardzo się cieszę z tego powodu ponieważ kocham to miasto. Spotkam się ze starymi przyjaciółmi i nowymi. IMPREZYYY tak to jest to. Całe szczęście ,że to nie Bułgaria bo zawsze jak tam jestem to echh… Nieważne kiedyś wam o tym opowiem . A teraz idę obudzić An odpłacę się za tą wczorajszą pobudkę. Tylko jak ja to zrobię? Hmm… Mam pomysł Jestę geniuszę. Szybko znaleźć mały basenik – jest, galaretka- jest, masło- jest, pióra- są. Ok wszystko jest , a teraz CZAS NA REALIZACJĘ PLANU!!! Ok włosy i ręce całe w maśle, galaretka w baseniku i jeszcze wisienka na torcie. PIÓRA!!! Ok wszystko jest Ok. Stoję i patrzę tak na moją kochaną siostrę i nie mogę jej tak zostawić ni mam serca. MUSZĘ ZROBIĆ JEJ ZDJĘCIE. Hahaha ok opanuj się już jest Ok. Szybko zrzucam ją z łóżka prosto do baseniku
-AAaaa…. CO JEST? PIÓRA? MASŁO WE WŁOSACH? ZOEE.. zabije cię ,zabiję!!!- zaczęła krzyczeć
-Hahahaha ale to jest śmieszne… Jak.. byś widziała… swoją minę to… haha-mówiłam tarzając się po podłodze. Nagle ona wstała i ze rządzą mordu kierowała się w moją stronę zaczęłam uciekać. Uciekałam po całym domu ,a w tym czasie An klęła na mnie jak nigdy. Ale było warto. Spojrzałam na zegarek. Zamarłam i stanęłam
- Uspokój się mamy 4 godziny do lotu!!! –wydarłam się na nią ona nic nie mówiąc pobiegła do swojej łazieniki. Poczułam burczenie w brzuchu i pobiegłam coś zjeść . Postawiłam na chleb z nutellą. Szybko zjadłam i pobiegłam pod prysznic. Umyłam się i ubrałam w TO . Wyszłam z łazienki i zauważyłam An jedzącą płatki. Rzuciła mi gniewne spojrzenie
-Nie wybaczę Ci tego- powiedziała przez zęby
-No ale to kara za ostatnią pobudkę
-Dobra dupa do góry i idziemy do auta walizki już są w naszym samolocie.
- Ok ok nie bulwersuj się tak –powiedziałam sarkastycznie
Wyszłyśmy z domu i pojechaliśmy na lotnisko. W samolocie cały czas spałam . Gdy dolecieliśmy  skierowaliśmy się do naszego nowego domu gdy mnie olśniło. Przecież miałyśmy jechać do Jess!! Powiedziałam to An i ona powiedział że prawie zapomniała i pojechałyśmy. Ledwo siedziałam na miejscu. Gdy dojechaliśmy pod jej dom ogarnął mnie strach
-An ,a co jeśli Ona nas nie pamięta ?- spytałam ze strachem
-Spoko na pewno nas pozna, przecież prawie nic się nie zmieniłyśmy
-Ok to pukamy – I zapukałyśmy. Otworzyła nam Jess skąd to wiem tej buźki się nie zapomina. Uśmiechnęłyśmy się z siostrą …
***************************
Hej! A więc jest rozdział 1 mam nadzieję ,że wam się spodobał i do następnego